środa, 15 stycznia 2014

Co miał na myśli autor filmu?

Kiedy już uda ci się zarwać wszystkie możliwe noce i chcesz krzyknąć z radością: "Udało się! Wychowałem dziecko, które głaskałem i karmiłem własną piersią!" (głaskałem oczywiście dłonią), patroni medialni przesyłają Ci kolejne loga na plakat a koledzy pytają kiedy oddasz im pożyczoną na film kasę której i tak nigdy nie odzyskasz, pojawia się nagle ktoś, kto zadaje ci pytanie. I to pytanie staje się zawałem serca dla twoich dotychczasowych myśli i pragnień, a jedyny pomysł na to by z tego wyjść został gdzieś u korzeni całego projektu.
Pytanie brzmi: co chciałeś nam pokazać? I wtedy z reguły dostajesz pstryczka w nos, który powoduje wypieki i burzę w mózgu która jest tak obfita że wylewa się uszami, ale z tego natłoku nawet jesteś w stanie wydobyć z siebie tylko:
"Yyyyy... co?" Warto zadać sobie to pytanie zanim ktoś zada nam je przed znalezieniem szczerej odpowiedzi.  Bo jeśli chcemy wysłać światu jakąś informację, to dobrze wiedzieć jaką i dlaczego.

Dlatego pewnego pięknego dnia sobie kilka pytań, kierując je w stronę "Urodzonych 2".

1) Co chcesz osiągnąć?
Sława, pieniądze, nominacje do Oskara! Ale tak serio... Co można osiągnąć za pomocą wyrywania z siebie serca, które wystawimy na publiczny widok i oddamy do komentowania nawet tym, którzy marzą tylko o jego martwicy? Jaki będzie to miało skutek? Czy da się podać jakąkolwiek odpowiedź która będzie miała w tym wypadku sens to raczej ciężko stwierdzić. Nie mamy boskiej mocy, choć nasze boskie pomysły wylewają się falami z naszych głów, tym bardziej nasze oczekiwania na to jak zareaguje widz są tylko etapem myśli, które i tak potwierdzimy lub zanegujemy kiedy projekt ujrzy światło dzienne. A może by tak lepiej zapytać samego widza co myśli o projekcie i jakie uczucia wiązały go z tym dziełem? Wtedy zaczniemy dyskusję, a właśnie dyskusja będzie tym co chcemy wywołać pokazując film ludziom. Wystarczy wiedza że chcemy zrobić coś zgodnie z naszym sercem, wtedy wszystko pójdzie po naszej myśli.

2) Jak ma wyglądać ten projekt?
To pytanie jest już bardziej konkretne i rzeczywiście warto sobie na nie odpowiedzieć przed podejściem do jakiegokolwiek przedsięwzięcia. Od naszej pomysłowości, uparcia i wiary będzie bowiem w znacznym stopniu zależało to, czy uda nam się zrobić dokładnie to o czym marzyliśmy.
Zatem jak ma wyglądać "Urodzeni w Mieście Snów 2"? Będzie to opowieść o ludziach, którzy pomimo różnych barier i przeszkód na swojej drodze, czy to fizycznych czy psychicznych, wciąż szlifują swoje zdolności dążąc przy tym do doskonałości w swoim fachu. Publiczność zawsze widzi tylko czubek góry lodowej, która pod powierzchnią kurtyny jest ogromnym obszarem treningów, ćwiczeń, myśli i zmagań z największym wrogiem - sprzeniewierzeniem. I właśnie na tym co dzieje się za kurtyną chcę skupić treść pokazaną w tej produkcji.


3) Z kim chcesz go stworzyć?
Pytanie trudne, które powoduje lawinę pomysłów i swego rodzaju myślotok, który ostatecznie będzie sprawcą całego efektu końcowego. Warto skupić się na tym, by priorytetem nie były osoby, które są najlepsze w tym co robią lecz ci, którzy podczas tworzenia naszego wspólnego dzieła (bo takim się ono stanie) dadzą z siebie dokładnie tyle samo serca ile ty. Zasada ta dotyczy się wszystkich, od ciebie samego do najniższych pionów które będą miały wkład w cały projekt. Bo nawet jeśli potrafisz zrobić wszystko w pewnej dziedzinie ale nie poczujesz pozytywnej mocy płynącej z pracy nad nim to będziesz tylko cieniem swojej osoby, która po prostu odwali nadaną mu robotę.

Premiera "Urodzeni w Mieście Snów 2 - Prolog" odbędzie się 20.01.2014. Do zobaczenia :)
Już niebawem zaczynamy prace związane z końcowym projektem, dlatego jeśli chcesz być współtwórcą naszego dzieła pisz śmiało - dpd@sielsky.pl

2 komentarze:

  1. jou pozdro , efekt końcowy będzie dobry wierze mocno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki.
    Dla mnie "Urodzeni w Mieście Snów" to temat bardzo trudny, o ludziach mimo zasypiającego, "starzejącego" się miasta, robią coś co nadaje kolorów murom i próbują reanimować życie na ulicach swoim istnieniem.

    OdpowiedzUsuń